Własnie dlatego w milczeniu spełniał wszystkie polecenia swojej szfowej. Wysprzątał magazynek, co było doprawdy interesującym przeżyciem, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że miał opory przed ogarnięciem własnego pokoju. Dzielnie wytarł wszystkie kurze i pozamiatał, zastanawiając się w duchu kiedy to po raz ostatni trzymał w dłoniach tak pospolite urządzenia jak zmiotka. Trzeba jednak dodać, iż czynności same w sobie nie sprawiły mu większego problemu. Miał nawet prz tym nieco zabawy, a przynajmniej do momentu, gdy Clara nakryła go na dość żenującej sytuacji. No, ale przecież kij od zmiotki był powszechnie znany jako najlesze ferrari czarownicy, więc chciał sprawdzić jak to działa w praktyce.
Tak więc, sprzątał i sprzątał, aż w końcu wyczerpany padł na kanapę. Jego ubranie było wymięte i poplamione. Mimo to był zadowolony z efektu. Zrobił coś bez najmniejszej pomocy osób trzecich, udowodnił, że nawet taka 'wielka gwiazdeczka' potrafi jeszcze zajmować się brudną robotą. Dosłownie, brudną.
-Zanieś to do archiwum-Clara stanęła przed nim, w dłoniach trzymając wielkie pudło. Następnie, jakby przewidując jego brak orientacji w terenie, dodała.-Musisz zejść do piwnicy, więc po prostu cały czas trzymaj się schodów. Na drzwiach będzie odpowiednia etykietka, na pewno trafisz.
-To jest już wykorzystywanie taniej siły roboczej, wiesz o tym?-zapytał, wycierając z czoła nieistniejący pot.
Psycholożka okazała się jednak nieugięta i ze źle skrywanym uśmiechem podała mu odpowiedni kluczyk. Był to jasny znak, że powinien przestać się ociągać i bez marudzenia wykonać polecenie. Zayn mruknął jeszcze coś o niesprawiedliwości i zabierając pudło, ruszył do wyjścia.
Naturalnie nie miał problemu z dotarciem do celu. Nawet gdyby nie fakt, że miał już okazję do zwiedzenia tej częsci szpitala, to i tak tylko największy głupek zgubiłby się schodząc cały czas w dół. No cóż, pierwszego dnia mulat zgubił się wchodząc do góry, więc może jednak nie należało rozważać tej kwesti.
Jakkolwiek by jednak nie było Malik trafił do piwnicy szybko i bez przeszkód. A kiedy nacieszył się już tym wątpliwym zwycięstwem, zaczął szukać odpowiednich drzwi. Był tym tak pochłonięty, że nie zwrócił uwagi na dość upiorną senerię. Żarówki, które cały czas oświetlały mu drogę migały przerażająco, kroki rozchodziły się echem, a rury stukały jakby to nie woda, a coś znacznie cięższego płynęlo przez nie. Malik skupił zaś cała swoją uwagę na drzwiach i w końcu znalazł odpowiednie. Tak jak uprzedziła pani Hayes była na nich duża zawieszka z napisem ''Archiwa''. Naprawdę cięzko było o pomyłkę.
Zayn w jednej ręce nadal trzymał pudło, drugą zaś zaczał szperać w poszukiwaniu klucza. I kiedy w końcu mu się udało, spędził następne minuty na walce z zamkiem. O wiele łatwiej byłoby po prostu odstawić pudło i zrobić to tak jak należy, jednak ta opcja wydawała się zbyt prosta. Ostatecznie wszedł do środka i niemal od razu zapragnął stamtąd wyjść. Archiwum nie było często odwiedzany miejscem. Świadczył o tym zapach kurzu i starych oraz nierzadko przegniłych kartek. Mulat w pierwszej chwili planował rzucić pudło gdzieś w kąt i wrócić na górę by odetchnąć świerzym powietrzem, jednak nagła myśl skutecznie temu zapobiegła.
Był przeciez w miejscu gdzie przechowywano dane wszystkich pacjentów psychiatryka. Nie miał wątpliwości, że kartoteka Malii również musi sie tu znajdować, a w niej z pewnością znajdzie pytania na nurtujące go pyania. I już nawet nie chodziło tylko o powód jej pobytu w ośrodku. Dzięki informacjom zgromadzonym przez persolen dowie się jak przebiega proces jej leczenia i czy faktycznie te wszystkie leki naprawdę jej szkodzą.
Oczwiście zdawał sobie sprawę, że postępuje wobec niej niesprawiedliwie. W pewnym sensie naruszał jej prywatność. I choć ta myśl ciągle po prześladowała, zabrał się za szukanie odpowiednich dokumentów.
Jako, że wszystkie pułki były oznaczone literami zgodnie z alfabetem, miał z góry ułatwione zadanie. No, może miałby ułatwione zadanie gdyby nie to, że nazwisko Malii zostało wypowiedzniane tylko raz, a to i tak na samym początku jego pracy.
-No dalej-mamrotał, usilnie starając je sobie przypomnieć-E, coś na e.
Podszedł do odpowiedniego regału, zadowolony z tego niewielkiego sukcesu. Ta radość nie trwałą długo, bowiem niemal od razu zauważył ogromną ilość kartotek. Mimo to zaczął je przerzucać, aż w końcu, należy dodać, że przypadkiem, w jego dłonie wpadł odpowiedni domument.
-Malia Evergloy-przeczytał pierwszą stronę i w ekspresowym temie zaczął przerzucać następne kartki. Miał mało czasu, a i tak zmarnował znaczną jego część na przeszukiwaniu regału. Nie mógł więc pozwolić sobie na gruntowne przeanalizowanie kartoteki, dlatego zaczął od sprawy oczywistej.-Nieudana próba samobójcza.
Zdumiony przeczytał to nad wyraz proste zdanie jeszcze raz, i jeszcze i jeszcze. Nic się nie zmieniło. Czarno na białym miał powód osadzenia Malii w psychiatryku. Zaczął sprawdzać resztę kartek, jednak robił to już znacznie szybciej i mniej dokładnie. Szczegółowe informacje spisane przez opiekujących się nia lekarzy, wyniki badań. Podcięte żyły, środki nasenne. Klasyk. Prośba lekarza o wysłanie dziewczyny do psychologa. Jak widać jej rodzice mieli inne plany. Zwykły psycholog mógł okazać się przecież niewystarczający.
Nadal w głębokim szoku odłożej kartotekę na miejsce i pośpiesnie opuścił archwium. Do tego momentu nawet nie zdawał sobie sprawy, ze przez cały czas naiwnie myślał, iż Malia znajduje się tutaj bez powodu. Po prostu była i już. Ewentualnie jej opryskliwość doprowadziła kogoś do szału. Ot co.
-Hej.
Uniósł głowę i spojrzał wprost w rozbawione oczy Malii. Blondynka widząc jego zaskoczoną minę, uśmiechnęła się szeroko, ukazując wszystkie zęby. Wyjątkowo tryskawa energią. Dodatkowo nie ukrywała zadowolonenia z racji tego, że udało jej się wystarczyć, a przynajmniej zdumić mulata.
-Nigdzie cię dzisiaj nie widziałam. Już myślałam, że też oszalałeś i zamknęli cię na oddziale zamkniętym.
-Zamkniętym?-powtórzył jak echo.
W porządku. Należy mu oddać, że nadal nie pogodził się z najnowszymi wiadomościami, a radosna Malia po prostu była dekoncentrująca. Do tej pory nie wiedział jak uśmiech może zmienić całego człowieka. A blondynka naprawde wyglądała ślicznie.
-Tak. Jesteś cholernie złym pracownikiem, wiesz? Jeśli to nie brak kompetencji, a zwykłe upośledzenie umysłowe to chyba naprawdę powinieneś spędzić kilka dni na...
Przestał słuchać. Nie po raz pierwszy tego dnia doznał olśnienia. Podczas pierwszych dni jego pracy, Malia straciła nad sobą kontrolę. Później nie widział jej przez jakiś czas, a gdy pytał o to Clarę, nie dostawał jasnych odpowiedzi. Teraz zrozumiał, że dziewczyna musiała spędzić ten czas właśnie na oddziale zamniętym. Skoro wcześniej chciała się zabić poprzez podcięcie żył, to jej przygoda ze szkłem na pewno nie zadowoliła pracowników psychiatryka.
-Słuchasz mnie?-zapytała, nadal nie tracąc dobrego humoru.
-Przepraszam. Więc na czym skończyłaś?
-Na tym, że się na mnie gapisz. To przerażające.
Faktycznie. Przez cały czas uważnie ją obserował, ale dopiero teraz zauważył szczegóły jej wyglądu.Rozczochrane włosy zebrała w wysoki kucyk, na siebie jak zwykle nałożyła dres, tym razem w kolorze błękitu, a na nogach standardowo miała swoje zniszczone trampki. I choć mial ochotę powrócić do jej rozpromienionej twarzy, mimowolnie zaczął się zastanawiać czy pod długim rękame dresu znajdują się blizny.
-Nie sądziłem, że cokolwiek jest w stanie cię wystraszyć.
-Mało o mnie wiesz.
Tak, zdecydowanie mało, pomyślał z goryczą. Westchnął. Jeśli nadal będzie zadręczał się ponurymi myślami, to nic dobreo z tego nie wyniknie. Tym bardziej, że Malia żyła. Stała przed nim wyjątkowo uśmiechnięta i choć ciągle go obrażała, to naprawdę mu to nie przeszkadzało.
-Coś się stało?-Jej radość została zastąpiona troską.
-Po prostu Hayes nie naje mi żyć, no wiesz, po wczorajszym. Ale spokojna głowa, jeśli wyszoruje jeszcze kilka magazynków, to nic mi się nie stanie-zaśmiał się sztucznie, by przypadkiem nie pogoszyć jej nastoju.-Pamiętaj o niedzieli.
On sam nie mogł się doczekać dnia wolnego. Choć szczerze mowiąc teraz nie był już taki pewien czy dobrze robi. A jeśli dzieczyna wykorzysta okazję i zrobi głupstwo? Wtedy to on będzie miał ją na sumieniu. Z drugiej strony zdążył ją przecież trochę poznać. Może i miała swoje nastroje, ale z reguły sprawiała wrażenie całkiem zadowolonej z życia. A przynajmniej na tyle na ile pozwalało jej na to otoczenie psychiatryka. Jeśli więc gdziekowliek odetchnie to poza jego murami.
-Jesteś szalony, wiesz?
-I spóźniony-dodał, już nieco bardziej rozluźniony.
-Idź, nie chcę żebyś narażał na szwank resztki swojej kompetencji.
-Twoja troska jak zwykle powala na kolana-prychnął, udając urażonego. Zaraz jednak powrócił opiekuńczy instynkt.-Dasz sobie radę?
-Jasne. Dlaczego miałoby być inaczej?
-Przesiadujesz całe dnie w piwnicy, to nie wpływa korzystnie na twoje życie towarzyskie. Zdajesz sobie z tego sprawę?-skłamał gładko, choć ta kwestia również w jakimś stopniu była prawdziwa.
Malia wzruszyła ramionami i machając mu na pożegnanie, odeszła. Mulat natomiast pognał do gabinetu 433.
Clara naturalnie nie była zachwycona. Półgodzinne zniknięcie dałoby się jakoś wytłumaczyć gdyby droga była bardziej skompliwowana i Zayn miał możliwość zgubić się, ale przecież jego zadanie polegało jedynie za zejściu i wejściu po schodach. Cała filozofia.
-Co ja ma z toba zrobić, Zayn? Wiecznie się spóźniasz.
-Przepraszam, miałem problem ze znalezieniem klucza.-Jakże łatwo było kłamać.-Co mam teraz zrobić?
- Najlepiej odpocząć-Clara posłała mu słaby uśmiech. Najwyraźniej zrozumiała, że przez cały dzień traktowała go wyjątkowo surowo.
Malik nie próbował protestować. Zamiast tego rozsiadł się wygodnie na kanapie i zaczął przeglądać ukradzione Niallowi komiksy. Nie mógł się jednak skupić i jedyne co zrozumiał to BOOM i TRACH. Wiedząc, że dalsze próby nie mają najmniejszego sensu, odłożył komik na stolik i w znacznie gorszym nastroju wyprostował się, zakładając ręce na piersi. Trwał w takiej pozie do chwili, gdy psycholożka zauważyła jego przygnębioną minę.
- Co cię dręczy? -zapytała swoim szczególnym tonem, zarezerwowanym dla pacjentów ośrodka.
- Ja...-zawachał się. Clara patrzyła na niego ze szczerą troską, naprawdę starając się pomó. I być może fakt, że w ostatnim czasie sprawiał jej same zawody i nie stronił od kłamstw, sprawił, iż tym razem powiedział prawdę. No, może częściowo. -Dlaczego ona to zrobiła?
Pytanie nie było do nikogo skierowane. Zayn po prostu nie mógł zrozumieć całej sytuacji, a Clara nie spuszczała go z oczu nawet na sekundę. Zaś sama odpowiedź ciekawiła go bardziej niż cokolwiek innego. W końcu co mogło być na tyle ważne by Malia zdecydowała się na tak drastyczny krok?
- Co masz na myśli? Kto i co zrobił? -psycholożka nadal przemawiała w niezwykle łagodny sposób, ale coś w jej postawie mówiło, że zaczyna domyślać się o co chodzi i tylko silną samokontrolą zachowuje spokój.
Chłopak jedynie pokręcił głową, pragnąc zmienić temat. Wiedział, że poruszanie tego tematu to pomysł w każdym calu beznadziejny. Już nawet Niall w kuchni wydawał się bardziej przemyślaną decyzją. Nie, to przesada Horan i kuchenka to śmiertelna mieszanka. Ale Louis na diecie bezmarchewkowej, nawet pomino jego szału po odstawieniu pomarańczowych warzyw, tak do wydawało się nieco lepszym pomysłem. A trzeba dodać, że Lou stałby się nie do wytrzymania.
- Zayn, powiedz mi lepiej co TY zrobiłeś? - Clara już nie probowala przemawiać na swój służbowy sposób, w jej glosie wyraźnie dało się wyczuć ostrą nutę.
- Nic.
- Zayn!
- Sprawdziłem jej kartoteke, ona chciała...ona-nie potrafił nawet wymówić tego zdania. Nie potrafił przyznać, że Malia planowała odebrać sobie życie.
-Zayn!-Hayes była do tego stopnia oburzona, że nie widziała innej możliwości niż powtórzenie imienia chłopaka.
- W porządku, jeśli to grozi zwolnieniem. Chyba jakoś to przeboleję.
Zabawne, ale jeszcze nie tak dawno temu oddałby wiele za taką szansę. Teraz natomiast nie wyobrażał sobie nie przyjść tutaj jutro, pojutrze, a nawet za tydzień. W pewnym sensie zżył się z tym miejscem. A przynajmniej z jedną szczególną osobą, która tu przebywała.
- Nie mogę cie zwolnić, bo natychmiast trafisz do więzienia. Choć do twojej wiadomości samowolne grzebawie w dokumetach prywatnych placówek również cię do tego kwalifikuje.
-Ale dlaczego? Możesz mi to wyjaśnić? -Jasne było, że wcale nie pyta o swoje problemy z prawem.
- Skoro lubisz bawić się w Sherlocka, to bez wątpienia mogłeś dokładnie prześledzić tekst. Gwarantuje, że znalazbyś odpowidzi na wszystkie nurtujace cię pytania.Tymczasem zasługujesz najwyżej na przydomek Watsona.
- Watson ssie-ok, nie była to uwaga godna dwudziestolatka, już bardziej obrażonego pięciolatka. Ale hej,kto powiedział, że dorośli zawsze muszą zachować się, no jak dorośli? Tym bardziej jesli było się Zaynem.
Trzeba mu jednak oddać, że był na siebie wściekły. Gdyby nie ten pośpiech może dotarłby do odpowiedniego fragmentu. Był jednak święcie przekonany, iż lekarz w swoim raporcie uwzględnił wszystko co najważniejsze. Nie przyszło mu nawet do głowy by szukać dalej.Teraz zaś nie mógł już nic zrobić. Szansa przepadła, zdobyta wiedza wywołała więcej pytań niż odpowiedzi.
- Oddaj mi klucze, Zayn-Clara wyciagnela w jego stronę dłoń, w wyczekującym geście.
- Ale...
- I tak popełniłam błąd. Nie powinnam ufać ci na tyle, by powierzyć ci klucze do jednej z ważniejszych części ośrodka. Oddaj.
Więc oddał, a gdy to zrobił, stracił resztę nadziei na uzyskanie odpowiedzi.
Zayn w jednej ręce nadal trzymał pudło, drugą zaś zaczał szperać w poszukiwaniu klucza. I kiedy w końcu mu się udało, spędził następne minuty na walce z zamkiem. O wiele łatwiej byłoby po prostu odstawić pudło i zrobić to tak jak należy, jednak ta opcja wydawała się zbyt prosta. Ostatecznie wszedł do środka i niemal od razu zapragnął stamtąd wyjść. Archiwum nie było często odwiedzany miejscem. Świadczył o tym zapach kurzu i starych oraz nierzadko przegniłych kartek. Mulat w pierwszej chwili planował rzucić pudło gdzieś w kąt i wrócić na górę by odetchnąć świerzym powietrzem, jednak nagła myśl skutecznie temu zapobiegła.
Był przeciez w miejscu gdzie przechowywano dane wszystkich pacjentów psychiatryka. Nie miał wątpliwości, że kartoteka Malii również musi sie tu znajdować, a w niej z pewnością znajdzie pytania na nurtujące go pyania. I już nawet nie chodziło tylko o powód jej pobytu w ośrodku. Dzięki informacjom zgromadzonym przez persolen dowie się jak przebiega proces jej leczenia i czy faktycznie te wszystkie leki naprawdę jej szkodzą.
Oczwiście zdawał sobie sprawę, że postępuje wobec niej niesprawiedliwie. W pewnym sensie naruszał jej prywatność. I choć ta myśl ciągle po prześladowała, zabrał się za szukanie odpowiednich dokumentów.
Jako, że wszystkie pułki były oznaczone literami zgodnie z alfabetem, miał z góry ułatwione zadanie. No, może miałby ułatwione zadanie gdyby nie to, że nazwisko Malii zostało wypowiedzniane tylko raz, a to i tak na samym początku jego pracy.
-No dalej-mamrotał, usilnie starając je sobie przypomnieć-E, coś na e.
Podszedł do odpowiedniego regału, zadowolony z tego niewielkiego sukcesu. Ta radość nie trwałą długo, bowiem niemal od razu zauważył ogromną ilość kartotek. Mimo to zaczął je przerzucać, aż w końcu, należy dodać, że przypadkiem, w jego dłonie wpadł odpowiedni domument.
-Malia Evergloy-przeczytał pierwszą stronę i w ekspresowym temie zaczął przerzucać następne kartki. Miał mało czasu, a i tak zmarnował znaczną jego część na przeszukiwaniu regału. Nie mógł więc pozwolić sobie na gruntowne przeanalizowanie kartoteki, dlatego zaczął od sprawy oczywistej.-Nieudana próba samobójcza.
Zdumiony przeczytał to nad wyraz proste zdanie jeszcze raz, i jeszcze i jeszcze. Nic się nie zmieniło. Czarno na białym miał powód osadzenia Malii w psychiatryku. Zaczął sprawdzać resztę kartek, jednak robił to już znacznie szybciej i mniej dokładnie. Szczegółowe informacje spisane przez opiekujących się nia lekarzy, wyniki badań. Podcięte żyły, środki nasenne. Klasyk. Prośba lekarza o wysłanie dziewczyny do psychologa. Jak widać jej rodzice mieli inne plany. Zwykły psycholog mógł okazać się przecież niewystarczający.
Nadal w głębokim szoku odłożej kartotekę na miejsce i pośpiesnie opuścił archwium. Do tego momentu nawet nie zdawał sobie sprawy, ze przez cały czas naiwnie myślał, iż Malia znajduje się tutaj bez powodu. Po prostu była i już. Ewentualnie jej opryskliwość doprowadziła kogoś do szału. Ot co.
-Hej.
Uniósł głowę i spojrzał wprost w rozbawione oczy Malii. Blondynka widząc jego zaskoczoną minę, uśmiechnęła się szeroko, ukazując wszystkie zęby. Wyjątkowo tryskawa energią. Dodatkowo nie ukrywała zadowolonenia z racji tego, że udało jej się wystarczyć, a przynajmniej zdumić mulata.
-Nigdzie cię dzisiaj nie widziałam. Już myślałam, że też oszalałeś i zamknęli cię na oddziale zamkniętym.
-Zamkniętym?-powtórzył jak echo.
W porządku. Należy mu oddać, że nadal nie pogodził się z najnowszymi wiadomościami, a radosna Malia po prostu była dekoncentrująca. Do tej pory nie wiedział jak uśmiech może zmienić całego człowieka. A blondynka naprawde wyglądała ślicznie.
-Tak. Jesteś cholernie złym pracownikiem, wiesz? Jeśli to nie brak kompetencji, a zwykłe upośledzenie umysłowe to chyba naprawdę powinieneś spędzić kilka dni na...
Przestał słuchać. Nie po raz pierwszy tego dnia doznał olśnienia. Podczas pierwszych dni jego pracy, Malia straciła nad sobą kontrolę. Później nie widział jej przez jakiś czas, a gdy pytał o to Clarę, nie dostawał jasnych odpowiedzi. Teraz zrozumiał, że dziewczyna musiała spędzić ten czas właśnie na oddziale zamniętym. Skoro wcześniej chciała się zabić poprzez podcięcie żył, to jej przygoda ze szkłem na pewno nie zadowoliła pracowników psychiatryka.
-Słuchasz mnie?-zapytała, nadal nie tracąc dobrego humoru.
-Przepraszam. Więc na czym skończyłaś?
-Na tym, że się na mnie gapisz. To przerażające.
Faktycznie. Przez cały czas uważnie ją obserował, ale dopiero teraz zauważył szczegóły jej wyglądu.Rozczochrane włosy zebrała w wysoki kucyk, na siebie jak zwykle nałożyła dres, tym razem w kolorze błękitu, a na nogach standardowo miała swoje zniszczone trampki. I choć mial ochotę powrócić do jej rozpromienionej twarzy, mimowolnie zaczął się zastanawiać czy pod długim rękame dresu znajdują się blizny.
-Nie sądziłem, że cokolwiek jest w stanie cię wystraszyć.
-Mało o mnie wiesz.
Tak, zdecydowanie mało, pomyślał z goryczą. Westchnął. Jeśli nadal będzie zadręczał się ponurymi myślami, to nic dobreo z tego nie wyniknie. Tym bardziej, że Malia żyła. Stała przed nim wyjątkowo uśmiechnięta i choć ciągle go obrażała, to naprawdę mu to nie przeszkadzało.
-Coś się stało?-Jej radość została zastąpiona troską.
-Po prostu Hayes nie naje mi żyć, no wiesz, po wczorajszym. Ale spokojna głowa, jeśli wyszoruje jeszcze kilka magazynków, to nic mi się nie stanie-zaśmiał się sztucznie, by przypadkiem nie pogoszyć jej nastoju.-Pamiętaj o niedzieli.
On sam nie mogł się doczekać dnia wolnego. Choć szczerze mowiąc teraz nie był już taki pewien czy dobrze robi. A jeśli dzieczyna wykorzysta okazję i zrobi głupstwo? Wtedy to on będzie miał ją na sumieniu. Z drugiej strony zdążył ją przecież trochę poznać. Może i miała swoje nastroje, ale z reguły sprawiała wrażenie całkiem zadowolonej z życia. A przynajmniej na tyle na ile pozwalało jej na to otoczenie psychiatryka. Jeśli więc gdziekowliek odetchnie to poza jego murami.
-Jesteś szalony, wiesz?
-I spóźniony-dodał, już nieco bardziej rozluźniony.
-Idź, nie chcę żebyś narażał na szwank resztki swojej kompetencji.
-Twoja troska jak zwykle powala na kolana-prychnął, udając urażonego. Zaraz jednak powrócił opiekuńczy instynkt.-Dasz sobie radę?
-Jasne. Dlaczego miałoby być inaczej?
-Przesiadujesz całe dnie w piwnicy, to nie wpływa korzystnie na twoje życie towarzyskie. Zdajesz sobie z tego sprawę?-skłamał gładko, choć ta kwestia również w jakimś stopniu była prawdziwa.
Malia wzruszyła ramionami i machając mu na pożegnanie, odeszła. Mulat natomiast pognał do gabinetu 433.
Clara naturalnie nie była zachwycona. Półgodzinne zniknięcie dałoby się jakoś wytłumaczyć gdyby droga była bardziej skompliwowana i Zayn miał możliwość zgubić się, ale przecież jego zadanie polegało jedynie za zejściu i wejściu po schodach. Cała filozofia.
-Co ja ma z toba zrobić, Zayn? Wiecznie się spóźniasz.
-Przepraszam, miałem problem ze znalezieniem klucza.-Jakże łatwo było kłamać.-Co mam teraz zrobić?
- Najlepiej odpocząć-Clara posłała mu słaby uśmiech. Najwyraźniej zrozumiała, że przez cały dzień traktowała go wyjątkowo surowo.
Malik nie próbował protestować. Zamiast tego rozsiadł się wygodnie na kanapie i zaczął przeglądać ukradzione Niallowi komiksy. Nie mógł się jednak skupić i jedyne co zrozumiał to BOOM i TRACH. Wiedząc, że dalsze próby nie mają najmniejszego sensu, odłożył komik na stolik i w znacznie gorszym nastroju wyprostował się, zakładając ręce na piersi. Trwał w takiej pozie do chwili, gdy psycholożka zauważyła jego przygnębioną minę.
- Co cię dręczy? -zapytała swoim szczególnym tonem, zarezerwowanym dla pacjentów ośrodka.
- Ja...-zawachał się. Clara patrzyła na niego ze szczerą troską, naprawdę starając się pomó. I być może fakt, że w ostatnim czasie sprawiał jej same zawody i nie stronił od kłamstw, sprawił, iż tym razem powiedział prawdę. No, może częściowo. -Dlaczego ona to zrobiła?
Pytanie nie było do nikogo skierowane. Zayn po prostu nie mógł zrozumieć całej sytuacji, a Clara nie spuszczała go z oczu nawet na sekundę. Zaś sama odpowiedź ciekawiła go bardziej niż cokolwiek innego. W końcu co mogło być na tyle ważne by Malia zdecydowała się na tak drastyczny krok?
- Co masz na myśli? Kto i co zrobił? -psycholożka nadal przemawiała w niezwykle łagodny sposób, ale coś w jej postawie mówiło, że zaczyna domyślać się o co chodzi i tylko silną samokontrolą zachowuje spokój.
Chłopak jedynie pokręcił głową, pragnąc zmienić temat. Wiedział, że poruszanie tego tematu to pomysł w każdym calu beznadziejny. Już nawet Niall w kuchni wydawał się bardziej przemyślaną decyzją. Nie, to przesada Horan i kuchenka to śmiertelna mieszanka. Ale Louis na diecie bezmarchewkowej, nawet pomino jego szału po odstawieniu pomarańczowych warzyw, tak do wydawało się nieco lepszym pomysłem. A trzeba dodać, że Lou stałby się nie do wytrzymania.
- Zayn, powiedz mi lepiej co TY zrobiłeś? - Clara już nie probowala przemawiać na swój służbowy sposób, w jej glosie wyraźnie dało się wyczuć ostrą nutę.
- Nic.
- Zayn!
- Sprawdziłem jej kartoteke, ona chciała...ona-nie potrafił nawet wymówić tego zdania. Nie potrafił przyznać, że Malia planowała odebrać sobie życie.
-Zayn!-Hayes była do tego stopnia oburzona, że nie widziała innej możliwości niż powtórzenie imienia chłopaka.
- W porządku, jeśli to grozi zwolnieniem. Chyba jakoś to przeboleję.
Zabawne, ale jeszcze nie tak dawno temu oddałby wiele za taką szansę. Teraz natomiast nie wyobrażał sobie nie przyjść tutaj jutro, pojutrze, a nawet za tydzień. W pewnym sensie zżył się z tym miejscem. A przynajmniej z jedną szczególną osobą, która tu przebywała.
- Nie mogę cie zwolnić, bo natychmiast trafisz do więzienia. Choć do twojej wiadomości samowolne grzebawie w dokumetach prywatnych placówek również cię do tego kwalifikuje.
-Ale dlaczego? Możesz mi to wyjaśnić? -Jasne było, że wcale nie pyta o swoje problemy z prawem.
- Skoro lubisz bawić się w Sherlocka, to bez wątpienia mogłeś dokładnie prześledzić tekst. Gwarantuje, że znalazbyś odpowidzi na wszystkie nurtujace cię pytania.Tymczasem zasługujesz najwyżej na przydomek Watsona.
- Watson ssie-ok, nie była to uwaga godna dwudziestolatka, już bardziej obrażonego pięciolatka. Ale hej,kto powiedział, że dorośli zawsze muszą zachować się, no jak dorośli? Tym bardziej jesli było się Zaynem.
Trzeba mu jednak oddać, że był na siebie wściekły. Gdyby nie ten pośpiech może dotarłby do odpowiedniego fragmentu. Był jednak święcie przekonany, iż lekarz w swoim raporcie uwzględnił wszystko co najważniejsze. Nie przyszło mu nawet do głowy by szukać dalej.Teraz zaś nie mógł już nic zrobić. Szansa przepadła, zdobyta wiedza wywołała więcej pytań niż odpowiedzi.
- Oddaj mi klucze, Zayn-Clara wyciagnela w jego stronę dłoń, w wyczekującym geście.
- Ale...
- I tak popełniłam błąd. Nie powinnam ufać ci na tyle, by powierzyć ci klucze do jednej z ważniejszych części ośrodka. Oddaj.
Więc oddał, a gdy to zrobił, stracił resztę nadziei na uzyskanie odpowiedzi.
Mam nadzieję , że uda im się uciec chociaż na weekend :* Część jak zwykle świetna ! <3 :* Mam nadzieję , że za niedługo pojawi się nowa część :3 <3 Życzę dużo czasu i WENY <3 ^^ :*
OdpowiedzUsuńświetny rozdział , czekam na następny :) przy okazji zapraszam do siebie ---> http://dark-desires-hatred-and-creaving.blogspot.com
OdpowiedzUsuń