wtorek, 16 czerwca 2015

Rozdział 11

Zayn stał na niewielkim parkingu psychiatryka, nerwowo zerkając na zegarek. Malia spóźniała się już dziesięć minut, co jedynie pogłębiało jego pierwotne obawy. Ale przecież wszystko było idealnie zaplanowane. Dziewczyna miała się pokazać dyżurującej pielęgniarce podczas porannego obchodu. Jej późniejsze zniknięcie nie powinno wywołać większego zamieszania, bowiem już wcześniej zdarzyło się, że przegapiła następną turę obchodów,  a ponad to wszyscy i tak byli za bardzo zajeci pojawieniem się rodziców, by zwracać uwagę na nieobecność jednej pacjentki. A mimo to i tak się obawiał,  że Malia nie zdoła przemknąć się do wyjścia niezauważona, nie wspominając już o dotarciu do żywopłotu. Jedynego miejsca, które nie było monitorowane z tak ogromną zawziętością. Wszak nawet największy wariat nie planował raczej przeskoczyć na drugą stronę, co bez pomocy osób trzecich było wręcz misją samobójczą.
I może właśnie wszystkie te obawy sprawiły, że w ustach Zayna po raz pierwszy od dłuższego czasu pojawił się papieros. Obietnice, które składał przed samym sobą, że już wiecej nie ruszy tego świństwa, teraz przestały mieć znaczenie. Potrzebował relaksującego działania nikotyny, natychmiast.
Kończył palić jednego i już sięgał ponownie po paczkę, gdy zauważył, że w stronę ogrodzenia biegnie Malia. Sam nie wiedział czego się spodziewać. Być może skradania się w stylu ninja, czy czegoś w tym rodzaju. Ale nie, Malia nie dbała o takie szczegóły jak ostrożność. Najwyraźniej wizja niechybnego opuszczenia psychiatryka, nie pozwalała jej zachować spokoju. I Malik wcale jej się nie dziwił.
Minęła chwila, a ponad gęstym źywopłotem dostrzegł jasną czuprynę. Zaraz po tym Malia zgrabnie podciągnęła się do góry i z wyraźnym strachem spojrzała w dół. Udało jej się zajść tak daleko i jedyną przeszkodą stojąca jej na drodze do wolności jak na ironię okazała się odległość do ziemi. Zayn dokładnie widział jak Malia przełyka ślinę i z roztargnieniem patrzy w stronę najbliższej kamery. Ta aktualnie skierowana była na inną część podwórka, lecz w każdej chwili mogło się to zmienić.
- Skacz! Złapię cię - ponaglił ją,  czując małe wyrzuty sumienia. Dobrze wiedział jak to jest czuć przed czymś strach, czuł go za każdym razem, gdy wchodził do wody, a popędzany przez towarzystwo jedynie się irytował. Tym jednak razem nie było czasu na odpowiednie podejście do sprawy.
Malia najwyraźniej to zrozumiała, bo z powagą skinęła głową. Dla pewności zerknęła jeszcze raz w dół, a gdy się okazało, że ziemia nie przybliżyła się nawet o milimetr,  zacisnęła mocno powieki i skoczyła.
Zayn bez kłopotu pochwycił ją w locie. Z rozbawieniem patrzył na jej minę, zamknięte oczy. Jego szyja bardzo boleśnie odczuwała jej zbyt mocno zaciśnięte dłonie i paznokcie, które przy okazji wbijały się w jego skórę.
-Możesz mnie nie dusić? - zapytał ze śmiechem.
- Kusisz - mruknęła,  ale posłusznie stanęła na ziemi.
Odsunęła się od niego na odległość kilku kroków i z szerokim uśmiechem zaczęła rozglądać się wokół. Wprawdzie nie było w tym miejscu nic zachwycająco. Ot najzwyklejszy parking. Jednak oglądać go inaczej niż przez kraty, było dla niej nowym i na pewno przyjemnym uczuciem. Kiedy zaś skończyła dokładnie lustrować przestrzeń wokół siebie, rozbieganym spojrzeniem zaszczyciła również Zayna.
-Paliłeś - nie zapytała, stwierdziła. W jej głosie dało się usłyszeć nutę dezaprobaty, choć było przy tym trochę zrozumienia, jakby tylko z czystej troski zwrociła mu uwagę.
- Nie da się przed tobą niczego ukryć - z teatralnym westchnieniem wskazał na kieszeń, gdzie spoczywała paczka papierosów. - Ale teraz wolałbym od ciebie usłyszeć, jak zamierzasz spędzić dzień.
-Z tobą - odparła bez zastanowienia, a gdy zrozumiała, że chłopak miał na myśli coś innego, pospiesznie dodała:- Moglibyśmy pójść do kina.
-Kino? Błagam, Malia sądziłem, że wykażesz się większą kreatywnością.
- Dawno nie byłam w kinie - rzuciła na swoją obronę,  marszcząc przy tym lekko brwi.
- W porządku, dzisiejszego dnia twoje słowa są dla mnie rozkazem.
Jakby dla podkreślenia swojego stanowiska przewrócił oczami i nazbyt teatralnym gestem otworzył jej drzwi pasażera. Mógł niemal przysiac, że przy wykonywaniu tych czynności Malia mruknęła coś w stylu 'jak dziecko', jednak gdy na nią spojrzał uśmiechała się szczerze. Najwyraźniej nawet poza psychiatrykiem jej nastroje wirowały jak w kalejdoskopie.

Przez następne dwie godziny oglądali niezwykle nudną komedie romantyczną. Wybór filmu leżał oczywiście w rękach Malii, a Zayn nie zamierzał się sprzeczać o takie drobnostki. W tym samym czasie odbywała się premiera nowego thrillera, na który chłopak czekał kilka długich miesięcy, ale ostatecznie do kina mógł przyjść kiedy indziej, zaś Malia miała tylko ten jeden dzień. Nie mniej dobre serce mulata zostało w tamtym momencie wystawione na ciężką próbę.
Wychodząc z sali rozejrzał się w obawie, że spotka jakieś fanki. To nie tak, że chciał im odebrać szansę na autograf czy zdjęcie, ale z doświadczenia wiedział, że kilka niegroznych dziewczyn w kilka sekund zamieni się w spory tłum, którego nie opanuje bez ochroniarza. Dodatkowo nadal nie wyjaśnił Malii,  że nie jest zwyczajnym pracownikiem psychiatryka, tylko światową gwiazdą muzyki pop. Nie miał pojęcia jak się do tego zabrać, bowiem z reguły ludzie rozpoznawali go niemal od razu i ostatnie o czym myślał to przedstawianie się. A poza tym lubił świadomość, że blondynka traktuje go jak każdą inną osobę. No może darzyła go cieplejszymi uczuciami, ale to sprowadzało sie jedynie do tego, że po prostu nie miała ochoty go zamordować. A przynajmniej nie okazywała tego otwarcie.
- Za kim tak patrzysz? - zapytała, po czym nie czekając na odpowiedź dopiła cole, siorbiąc przy tym głośno.
- Szukam kogoś kto tak jak ja potwierdzi, że ten film był koszmarny - skłamał gładko, siląc się na żart.
- Bo był -Malia wzruszyła ramionami,  wyrzuciła pusty już kubek i uśmiechnęła się szeroko.
- To dlaczego...
- Nienawidzę komedii romantycznych - wyjaśniła zbolałym tonem. - Ale fakt, że wysiedziałeś dwie godziny na cholernie nudnym seansie, z nudną fabułą i nudnymi bohaterami, w zupełności mi to wynagrodził.
- Jesteś okrutna.
Przytaknęła, choć coś w tym geście sprawiło, że Malik zwątpił czy dziewczyna w ogóle zwrociła uwagę na jego komentarz. Przez krótką chwilę wyglądała tak jakby nie kontaktowała ze światem. Jej oczy zrobiły się większe, głowa swobodnie kiwała się to w górę, to w dół. I nagle wszystko wróciło do normy. Blondynka zamrugała kilkakrotnie, wyciągnęła z trzymanego w dłoni pojemnika popcorn i jak gdyby nigdy nic zaczęła jeść. Najwyraźniej nie zauważyła ani swojego zachowania, ani zaniepokojonego spojrzenia Zayna.
On również postanowił nie ruszać tematu. Idąc za przykładem również sięgnął po prażoną kukurydzę,  przez co spotkał się z protestem ze strony blondynki.
-Miałeś swój, a od połowy filmu pasożytowałeś na moim. Ile jeszcze możesz zjeść?  - fuknęła, ale nie poczyniła kroków by zapobiec jego kradzieży.
-Malia, słońce, powiedz lepiej gdzie chciałabyś teraz iść - mówił z wyraźnym rozbawieniem, ale dziewczyna i tak oblała się rumieńcem, gdy tylko nazwał ją słońcem.
Od razu zbeształ się w duchu. Odkąd pamiętał zwracał się do sióstr czy też bliskich koleżanek w sposób pieszczotliwy. Przestał na to zwracać uwagę i one również traktowały to jako coś normalnego, a nie jak tani tekst na podryw. Tyle, że Malia była inna, nie znali się długo, a takie słówka najwyraźniej wywoływały u niej mieszane uczucia. Na przyszłość musiał bardziej uważać na to co mówi.
- Mam ochotę na kawę - odpowiedziała w końcu na jego pytanie.
-Starbucks?
-Tak - skinęła zadowolona głową, najwyraźniej znów się odprężając.
Zayn był szczerze zdumiony jak zwyczajne dziewczyna ma wymagania. Spodziewał się raczej szału zakupów, choć z drugiej strony nie mogła przecież przemycić ich do psychiatryk, albo wypadu do zoo, wszak wszyscy uwielbiają misie koala. Ale nie. Malia była zadowolona z tak luźno spędzonego czasu, co tylko utwierdziło go w przekonaniu,  że psychiatryk to nie miejsce dla niej. Bo to właśnie tak powinien wyglądać każdy jej dzień. Spotkania ze znajomymi, wypad na kawę czy do kina. Tym czasem każda z tych rzeczy była poza jej zasięgiem. I jeśli wcześniej miał jakieś wątpliwości co do swojego planu, teraz nie miał już żadnych. Blondynka zasługiwała na chociaż jeden dzień przyjemności.
Idąc, Malik w końcu wykorzystał okazję by przyjrzeć jej się bliżej. Z reguły nie zwracał uwagi na jej strój, wszak była to rzecz, która w Malii interesowała go najmniej, toteż do tej pory nie miał pojęcia w co też jest ubrana. Zamiast standardowych dresów miała na sobie jasne jeansy, czarną bokserkę i sweterek, który jak pomyślał ze zgrozą miał zakryć jej blizny na nadgarstkach. Bo przecież jakieś blizny mieć musiała. Odrzucił od siebie te myśli i dokończył obserwacje. Buty miała te same co zawsze, lekko zniszczone trampki. Natomiast włosy spięła w wysokiego kucyka, który bujał się delikatnie przy każdym jej kroku.
- Wymigałaś się od porannych leków? - zapytał, gdy jej nieobecna mina zaczęła stanowić nierozerwalną część jej dzisiejszego zachowania.
- Nie, nie chciałam wzbudzać podejrzeń. Z resztą bez leków nie wiem co ze sobą zrobić, ciągle mnie nosi - chrząknęła i po raz pierwszy rozejrzała się po chodniku. Nie żeby było co podziwiać, ale i tak uśmiechnęła się lekko. - Zostawmy ten temat, chociaż na dzisiaj.
Leki wyraźnie dawały jej się we znaki, ale właśnie dotarli do Starbucksa, dzięki na krótką chwilę zapomniała o wszystkich nieprzyjemnościach. Zayn odniósł wręcz wrażenie, że dziewczyna powoli zapomina, iż to wszystko jest do jej dyspozycji przez niespełna jeden dzień. Nie zamierzał jednak o tym wspominać. Niech się cieszy do woli.
Otworzył drzwi, a do jego nozdrzy od razu dotarł zapach mielonej kawy i świeżo upieczonej szarlotki. Malia również musiała to poczuć, bo uśmiechnęła się jeszcze szerzej, uniosła wysoko ręce i rozciagnęła się niczym kotka.
- Jak bardzo za tym tęskniłam!
Ruszyli w głab w sali, przy czym Malia z szeroko otwartymi oczami chłonęła otoczenie, zaś Zayn modlił się by nikt go nie rozpoznał. Szczytem głupoty było przebywać w miejscu publicznym, jeśli nie zamierzał podzielić się z dziewczyną swoim małym sektetem. Choć słowo 'mały' raczej nie oddawało jego sławy. Tak czy inaczej wybrał stolik w najdalszym zakątku sali, tak by mieć spokój, a równocześnie móc obserwować wszystko co działo się w lokalu. Malik sekundę bił się z myślami, po czym ruszył złożyć zamówienie. Mimo wszystko nie wypadało by to dziewczyna musiała za niego płacić. Co to, to nie.
Kolejka ciagnęła się kilometrami, a przynajmniej Zaynowi wydawało się, że jest aż tak długa. Żeby zabić jakoś czas spojrzał na Malie. I naprawdę nic nie mógł poradzić na to, że na jego ustach od razu uformował się lekki uśmiech. Dziewczyna w najwyższym skupieniu darła serwrtki na dziesiątki malutkich części. W ten sposób na stoliku pojawiła się już spora kupka kolorowego papieru. Była właśnie w trakcie maltretowania szóstej z kolei serwetki, gdy tuż obok niej pojawił się jakiś chłopak.
Zayn chciał sprawdzić czy wszystko u niej w porządku, ale okoliczności mu na to nie pozwoliły. Dotarł właśnie do lady i dość roztargnieny złożył zamówienie. Czekając na jego realizację, chciał ponowić próbę zobaczenia Malii. Jednak znowu napotkał przeszkodę.
- Ty jesteś Zayn Malik?-dziewczyna, najwyżej czternastoletnia, patrzyła na niego z mieszaniną szoku i radości. Aż dziw, że jeszcze nie zaczęła piszczeć, tak jak to miały w zwyczaju jego fanki.-O rany! Koleżanki mi nie uwierzą! Czy mogłabym...
Zayn naprawdę starał się być miły dla swoich fanów. Wszak to tylko i wyłącznie ich zasługa, że był tym kim był. Ale w obecnej sytuacji nie potrafił zdobyć się na cierpliwość. Kątem oka widział jak z pozoru spokojna Malia, gwałtownie podnosi się do pionu, szurając przy tym krzesłem. Serwetki rozwiały się przy tym nagłym ruchu i nim opadły na ziemię, zawirowały lekko między nią, a obcym chłopakiem.
- Nie! Nic byś nie mogła-warknął jakby dopiero teraz przypominając sobie o zagadującej go nastolatce.
Ta uraczyła go urażoną miną, ale najwyraźniej nie zamierzała dać za wygraną, bo już utwierała usta by wygłosić następną uwagę. Na szczęście, lub też nieszczęście Zayn w tym  samym czasie otrzymał swoje zamówienie. Nie patrąc nawet na fankę, złapał tackę i zlustrował pomieszczenie w poszukiwaniu Malii. Ta niezwykle wzburzona opuszczała właśnie lokal, nie racząc nawet wspomnieć o swoich zamiarach Malikowi.
Więc co mógł zrobić w takiej sytuacji? Naturalnie pójść w jej ślady.

-------------------------------------------------

W pierwszej kolejności powinnam przeprosić za te nieregularne posty. Nie jest to jednak wina mojego lenistwa ( choć nie ukrywając - zdarzają mi się dni, gdy tylko wmawiam sobie, źe brak mi czasu na napisanie czegokolwiek). Jeśli już mam się usprawiedliwiać to w pierwszej kolejności powinnam wspomnieć o zbliżającym się zakończeniu roku szkolnego i zamieszaniu jakie przez to powstaje. Kto by się domyślał, że ostateczne terminy popraw wypadają aż tydzień przed wakacjami?!
Natomiast drugi powód jest po prostu banalny. Osoby, które mnie znają wiedzą, że wszelakiego rodzaju sprzęty elektryczne mnie nienawidzą. Nic więc dziwnego, że mając laptopa zaledwie przez kilka godzin, zdążyła wykasować z niego internet, nie wiedząc nawet, iż to możliwe. Tak czy inaczej do dyspozycji pozostaje mi jedynie tablet, na którym pisanie jest okropną katorgą. Dlatego też z góry przepraszam za błędy, które musiały mi umknąć.
Jakkolwiek by jednak nie było, zbliżają się wakacje i w zwiazku z tym będę miała sporo czasu na nadrobienie zaległości na blogu. Zaś póki co liczę na Waszą wyrozumiałość ; )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz