czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział 2

-Poczekaj!
Powtórzył i o dziwo wywołało to odwrotny efekt. Postać oddalała się jeszcze szybciej, widocznie nie chcąc być dogonioną. Zayn jednak nie ustępował i w końcu zrównał się z mało towarzyską osóbką, jaką okazała się młoda dziewczyna.
Z początku patrzyła na niego ze strachem, ale to uczucie szybko zostało zastąpione przez ciekawość. Zadarła wyżej głowę by lepiej móc zobaczyć Malika i zmarszczyła brwi, jakby niekoniecznie jej się podobało to co zobaczyła, choć jednocześnie była tak zdziwiona widokiem nieznajomego mężczyzny, że przez ułamek sekundy wyglądała na mocno podekscytowaną.
-Myślałam, że jesteś dyżurnym-wyrzuciła z siebie szybko, na jednym oddechu. W jej głosie brzmiał wyraźny wyrzut, jakby Zayn zawinił samym tylko istnieniem.
-No cóż, ja myślałem, że zechcesz poderżnąć mi gardło-mulat prychnął, zakładając ręce na piersi.
Na szczęście dziewczyna nie wyglądała na chorą psychicznie. No, po prawdzie była bardzo ładna i chyba przede wszystkim ten drobny fakt sprawiał, że Zayn nie traktował jej jak zagrożenia. W końcu jak taka drobna aczkolwiek wysoka osóbka, mogła być niebezpieczna. Ponad to jak zdążył już zauważyć była posiadaczką długich i niekoniecznie wyczesanych blond włosów, oczu w kolorze granatu i uroczej twarzy, która sprawiała, że patrząc na nią chciało się westchnąć z zachwytu. Niestety całość niszczył grymas, który nie znikał z jej ust i piorunujące spojrzenie tak często skierowane w niczemu winnego chłopaka.
-Szukam tutejszej psycholożki-Zayn spróbował jeszcze raz nawiązać rozmowę, pragnąc jak najszybciej dostać się do gabinetu pani Hayes.
-I?-Blondynka włożyła dłonie do kieszeni ciemnych dresów. Właściwie cały jej strój składał się z dresowego kompletu i podniszczonych trampek. Mimo to nadal wyglądała świetnie, co nie zmieniało naturalnego faktu, iż Malik zaczynał tracić cierpliwość.
Nie tak to miało wyglądać. Planował tutaj przyjechać, spędzić kilka godzin w zaciszu gabinetu, zdrowej na umyśle psycholożki, po czym wrócić do domu. Tymczasem prowadził drażniącą rozmowę z nieobliczalną nastolatką, gotową rzucić się na niego w każdej chwili, a przynajmniej tak wywnioskował po jej spojrzeniu. Ona natomiast widocznie wyczuwając o czym myśli, prychnęła pogardliwie.
-Nie patrz tak na mnie, nie planuję twojej śmierci. Ale zacznę, jeśli mnie dostatecznie wkurzysz-zagroziła kąśliwie. W następnej chwili wyciągnęła rękę i wskazała na coś za plecami Zayna.-Natomiast ty nie wydajesz się szczególnie spostrzegawczy.
Malik powoli odwrócił się we wskazanym kierunku, a jego oczom ukazały się drzwi z numerem 433. Automatycznie zganiał się w duchu za swoją głupotę. Następnie, choć trzeba dodać, że zrobił to bardzo niechętnie, na powrót zerknął na dziewczynę, by podziękować. A przynajmniej chciał to zrobić, tyle, że żadnej dziewczyny już tam nie było.

Zayn siedział na obrotowym krześle, kręcąc się raczej z nudów niż ogólnej radości jaka płynie z wykonywania tej jakże kreatywnej czynności. W ciągu minionych dwóch godzin uporządkował stertę dokumentów. Teraz zaś miał idealną okazję by zlustrować gabinet wzrokiem.
Pomieszczenie było stosunkowo niewielkie. Dominowało w nim biurko(Zayn poważnie zastanawiał się ile biurek zawalonych papierami jeszcze tu zobaczy), na którym prócz wspomnianych dokumentów stało kilka interesujących rzeczy takich jak zdjęcia i figurki, nigdy niebędące związane ze sobą w jakiś sposób. A to słoń, Big Ben czy też malutki żołnierzyk do gry.
Po prawej stronie stało kilka gablotek z lekami i jeszcze większą ilością dokumentów. Nieco dalej znajdowała się zielona kanapa, fotel i szklany stolik do kawy, co jak trzeba dodać nijak pasowało do reszty wystroju, jednak dodawało uroku i całość nie sprawiała odpychającego wrażenia. A oto chyba tutaj chodziło.
Natomiast lewa strona była w całości zajęta przez tablice korkowe, pełne różnobarwnych kartek, rysunków, formularzy i zdjęć. Wszystkie te rzeczy były przypięte w dość przypadkowy sposób, jakby ktoś uznał, że ustawienie ich po kolei, albo po prostu równo, było zbyt nudne i nieciekawe.
Zayn zerknął na Clare Hayes, która posłała mu lekki uśmiech, po czyn na nowo zaczęła pisać coś na swoim laptopie. Ogólnie rzecz biorąc nie była wiele starsza od Malika, toteż ten zachodził w głowę, jak się do niej zwracać. Pani czy też przejść na ty?
-Jak długo mam tutaj siedzieć?-zapytał, siląc się na spokojny ton głosu. Ten dzień nie należał do udanych i jego samopoczucie spadało na łeb, na szyję.
-Do końca mojej zmiany-tu zerknęła na zegar.-Jeszcze cztery godziny.
Powstrzymując głośny jęk, wstał z krzesła. Leniwym ruchem rozprostował wszystkie, zdrętwiałe od siedzenia mięśnie. Bijąc się z myślami, podjął dość niebezpieczną jego zdaniem decyzję.
-Pójdę się przejść-obwieścił, kierując się do drzwi.
-Nie wiem czy to dobry pomysł. Musisz pamiętać gdzie się znajdujesz, niektórzy pacjenci...
-Poradzę sobie-chyba, ale tego już nie powiedział na głos.
Nie czekając na odpowiedź, nacisnął klamkę i wyszedł na korytarz. Jeśli psycholożka martwiła się o jego spotkanie z jakimkolwiek pacjentem to mogła być spokojna. Tak jak poprzednio, nie spotkał nikogo. Jako, że nie pamiętał drogi, postanowił iść na chybił trafił, kierując się do bliżej nieokreślonego miejsca. I tak oto, metodą prób i błędów trafił na dziedziniec. Nie był to jakiś szczególny wyczyn, biorąc pod uwagę fakt, że jedyne co osiągnął to zszedł na parter, a w dodatku zajęło mu to sporo czasu. Tak czy inaczej był zadowolony z możliwości odetchnięcia świeżym powietrzem.
Pogoda nadal była fatalna, ale przynajmniej deszcz przestał padać, więc kilku pacjentów krążyło po całym placu. Nie ukrywając, przyprawiło to Zayna o lekki niepokój. Czuł się nieswojo pośród mieszkańców psychiatryka, toteż zauważając znajomą blond czuprynę, ruszył w jej kierunku. Nie żeby ich poprzednia rozmowa stworzyła między nimi głęboką więź przyjaźni, jednak miło było mieć świadomość, że ktoś nie próbuje cię zaatakować, a przynajmniej tylko o tym myśli.
-Cześć.
-Śledzisz mnie?-mruknęła, nie bez cienia ironii w głosie.
-A może po prostu byłem w pobliżu?-Mulat wzruszył ramionami.
-Tak, to idealne miejsce na relaks. Ludzie często odwiedzają psychiatryk by odciąć się od reszty świata i szukać pocieszenia u obłąkanych.
-Też jesteś obłąkana?-zapytał, licząc na wyjaśnienia.
-Skoro tu przebywam.
Wydawała się taka szczera ze swoją obojętnością, jakby nic nie robiło na niej najmniejszego wrażenia. Zupełnie inaczej niż przy ich pierwszym spotkaniu, które miało miejsce ledwie dwie godziny wcześniej. To przypomniało Zaynowi, by zadać następne pytanie.
-Dlaczego wcześniej tak nagle uciekłaś?
-Dlaczego tak mnie wypytujesz?-odpowiedziała pytaniem na pytanie, co jedynie rozeźliło chłopaka.
Policzył w myślach do dziesięciu, słusznie twierdząc, że będą to naprawdę długie dwa miesiące. Nie zamierzał jednak rezygnować z dowiedzenia się czegoś o dziewczynie. Mogło się to wydawać dość bezsensowne i najzwyczajniej głupie, ale tak to już z nim było.Często robił rzeczy, o które wcześniej by się nie posądził. Nieważne czy chodziło o noc w areszcie, czy też rozmowę z wariatką, choć jak jeszcze niedawno twierdził-ów wariatka doprowadzała go do szału.
Nim zdążył odpowiedzieć, jego telefon wydał charakterystyczny dźwięk, uporczywie oznajmiając, że ktoś próbuje się do niego dodzwonić. Przewracając oczami, wyciągnął urządzenie z kieszeni, a widząc tak dobrze znany numer, po prostu się rozłączył. Miał dziwne przeczucie, że Niall chce jedynie go sprawdzić, albo co gorsza zapytać jak mu idzie. I co wtedy miałby odpowiedzieć? Tak, Nialler, właśnie rozmawiam z dość irytującą dziewczyną, która przynajmniej dziesięć razy na minutę zastanawia się jak mnie zabić, a tak poza tym, proszę nie gotuj mi obiadu.
Uniósł głowę, napotykając rozszerzone oczy blondynki. Zdziwiony tą nagłą zmianą, rozejrzał się po dziedzińcu licząc na pomoc jakiegoś lekarza, jednak nikogo takiego nie zauważył.
-Wszystko w porządku?-pomachał jej przed oczami ręką, przez co ta odsunęła się na odległość paru kroków, mrugając przy tym szybko. W następnej chwili po prostu odwróciła się na pięcie i nie racząc Zayna żadnym wyjaśnieniem, ruszyła w stronę budynku. Malik marszcząc czoło, ruszył za nią.
-Coś nie tak?-spróbował jeszcze raz, kiedy tylko zdołał się z nią zrównać.
-Dam ci dobrą radę. Wyjdź stąd i więcej nie wracaj-fuknęła, lecz jej głos brzmiał słabo jakby sama nie była przekonana co mówi, a tym bardziej robi. Jej oczy utkwione był w jakimś martwym punkcie i to wcale nie sprawiało, że wyglądała na szczególnie zdrową psychicznie.
Gdy znaleźli się w holu, Malik stracił cierpliwość i wręcz brutalnie szarpnął blondynkę za rękę. Ta, nie mogąc go dłużej ignorować, wydała z siebie zduszony okrzyk.
-Puszczaj!
-Wyjaśnij, dlaczego masz do mnie takie uprzedzenia.
-A co ci zależy? Nawet nie wiesz jak mam na imię.
Obdarzyła go szczególnie nieprzyjaznym spojrzeniem. W tym samym czasie nadszedł dyżurny i z niepokojem przyjrzał się scenie, jaka właśnie miała miejsce.
-Jakiś problem, Malia?
Dziewczyna wyszarpała skrępowaną kończynę i odwracając się do mężczyzny, gorliwie pokręciła głową, wysilając się nawet na lekki uśmiech.
-Nie, proszę pana-odpowiedziała grzecznie, całkowicie zmieniając swoje zachowanie.
-Czy nie powinnaś być teraz na zajęciach grupowych? Te zaczęły się dziesięć minut temu, a chyba nie chcesz by wystawiono ci negatywną opinię.
-Owszem, proszę pana. Właśnie tak szłam.
Dla potwierdzenia swoich słów ruszyła po schodach, na drugie piętro. Zayn podążył za nią, głównie po to by wrócić do gabinetu pani Hayes, ale też z czystej ciekawości.
-Malia, masz na imię Malia. Czy teraz odpowiesz na moje pytanie?
-Nie jestem do ciebie uprzedzona. Po prostu nie podoba mi się, że obcy krążą po całym szpitalu. To nie cyrk, a ty o tym zapominasz.
-Pracuję tu!
Stanął na przedostatnim schodku, unosząc wysoko ręce. Być może nie powiedział całej prawdy, ale na ten moment nie uważał żeby miało to jakiekolwiek znaczenie. Pierwszy błąd. Jednak na chwilę obecną, tyle wystarczyło by skutecznie zatrzymać Malię. Dziewczyna otworzyła usta, jakby chciała zaprotestować. W końcu jednak uśmiechnęła się ślicznie, ukazując dołeczki w policzkach.
-W takim razie naruszasz relacje pracownik-pacjent - z triumfem uniosła głowę.-Proszę pana.
Nie czekając na jego reakcję, wbiegła po schodach, przeskakując po kilka stopni na raz. Następnie skręciła w jeden z wielu korytarzy. Malik natomiast zabrał się za szukanie gabinetu swojej szefowej.
Zdawał sobie sprawę, że zbyt długo go nie było, więc tym bardziej przyłożył się do odnalezienia właściwych drzwi. Tym razem i w dodatku bez żadnej pomocy trafił pod gabinet. Zapukał lekko w drzwi i  słysząc donośnie ''proszę'', wszedł do środka. Pani Hayes w dalszym ciągu uzupełniała coś na laptopie, lecz kiedy tylko usiadł na krześle, uniosła głowę, wyraźnie zadowolona z towarzystwa.
-Długo cię nie było.
-Rozmawiałem z Malią-wypalił nim zdążył to przemyśleć,dwa, trzy albo chociaż siedem razy. Przecież nawet nie wiedział czy psycholożka kojarzy taką pacjentkę, ani czy nie będzie na niego zła, że nawiązuje kontakty z chorymi.
Ku jego ogromnemu zdumieniu, kobieta pokiwała ze zrozumieniem głową.
-Tak, to dobra dziewczyna. Trudna, ale dobra.
Zayn pomyślał, że ''trudna'' to za mało powiedziane. Malii po prostu nie można było zrozumieć choćby miało się anielską cierpliwość, a to niestety nie była jego mocna cecha.
-Wiesz co tutaj robi?-zrezygnował ze zwyczajowego zwrotu per pani, jednak Clara nie sprawiała wrażenia urażonej.
-Obowiązuje mnie tajemnica lekarska, tak jak wszystkich tutaj.
-Nie wygląda na świruskę-no może tylko czasami, dodał w myślach.
-Bo nią nie jest.
Kobieta zapewniła, jednak nie pociągnęła tematu. Zamiast tego wróciła do wypełniania dokumentów.

____________________________
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze. Każda z was prowadzi bloga, więc chyba doskonale rozumiecie jak to motywuje do dalszego pisania, a i sama świadomość, że komuś się to podoba jest niezwykle miła ; )
Rozdział początkowo planowałam dodać dopiero w sobotę i właśnie w ten dzień dodawane będą następne wpisy.

1 komentarz:

  1. OJEJ ;*
    dziękuję za zaproszenie :)
    ale powiało świeżością XD fajny pomysł, nadrobiłam 2 rozdziały haha zobaczymy co będzie dalej ^^
    życzę weny i powodzenia ;''
    J.

    OdpowiedzUsuń