sobota, 7 marca 2015

Rozdział 5

-Dzwonił Paul.
Zayn uniósł głowę znad gazety i bez zbytnego zainteresowania zerknął na gotującego Liama. Po prawdzie Payne wyglądał całkiem interesująco w krótkim fartuszku pełnym białych falbanek, jednak po tak długim czasie jego ubiór nikogo już nie dziwił. Dopóki chłopak potrafił gotować(niestety jako jedyny z zespołu) mógł to robić choćby nago. Tak czy inaczej Zayn naprawdę nie chciał odrywać się od artykułu poświęconego jego osobie, ale słusznie stwierdził, że powinien wykazać choć minimalną nutę wychowania i nie olewać przyjaciela. W dodatku tego przyjaciela, który w każdej chwili może dosypać do jego zupy jakiejś mało zdrowej trucizny. No w porządku. Bardzo silnie trującej trucizny.
-W jakiej sprawie?-zapytał, myślami nadal będąc przy prochach jakie możne znaleźć w swoim jedzeniu.
-W twojej sprawie, Zayn. Jesteś mało ostrożny w tym co robisz i brukowce zaczynają wysuwać swoje własne teorie.
-Zauważyłem-pośpiesznie przekartkował gazetę, odchrząknął teatralnie i zabrał się do czytania.-W ostatnim czasie członek najbardziej znanego boysbandu-Zayn Malik, nie ukrywam to mi pochlebia, niejednokrotnie widziany był pod bramami Psychiatryka Londyńskiego. Z wiarygodnych źródeł, to jest z wymyślonych źródeł, wiemy, iż gwiazdor od dłuższego czasu ma poważne problemy z hamowaniem agresji. Jeszcze nie mieli okazji przekonać się, jak to jest z moją agresją. Bla, bla, bla, życzymy mu szybkiego powrotu do formy bla, bla, bla. Tak, zdecydowanie brak im porządnych paparazzi. Serio, Li. Pracuję tam już trzeci tydzień, a oni dopiero teraz zdołali zrobić mi kilka naprawdę mizernych zdjęć. Powinienem zainwestować w jakieś porządne aparaty dla tych amatorów, bo te rozmazane fotki są po prostu koszmarne.
-Rozumiem, że się tym nie przejmujesz.
-Ani trochę. Mogę podtrzymywać wizerunek Bad Boya.
-Nazwałbym to raczej wizerunkiem psychopaty z nożem w ręku.
Zayn już otworzył usta by rzucić jakąś mało przyjemną uwagę, ale dokładnie w tym samym czasie Liam krzyknął magiczne hasło 'OBIAD' i cała reszta zespołu wpadła do kuchni, potykając się o siebie nawzajem. To doprawdy niesamowite jak jedzenie działa na samców.
-Niall zabieraj łokieć z mojego oka!
-To ty zabieraj łapy od mojej zupy!
-Oboje zabierajcie łapy i zęby, Nialler, zęby też zabieraj!
Podobne uwagi trwały nieprzerwanie przez następne pięć minut, często uzupełniane okrzykami bólu i złości. Jedynie Zayn nie uczestniczył w sporze i bez większego sensu wpatrywał się w zdjęcie Psychiatryka, na pierwszej stronie gazety. Te trzy tygodnie minęły mu nadzwyczaj szybko i prawdę mówiąc nawet trochę żałował, że i dzisiaj nie musi się stawić w gabinecie Clary. No może jego zapał wiązał się raczej ze złudną nadzieją zobaczenia Malii. Jednak od incydentu ze szkłem, widział ją tylko raz i nie mógł powiedzieć, żeby było to jakoś szczególnie udane spotkanie. Zdążyli wymienić kilka zdań nim dyżurujący lekarz nie odprowadził jej z powrotem do pokoju.
-Nie jesz?-zmartwiony Niall usiadł na krześle obok niego.
Naturalnie, jeśli ktokolwiek miałby się martwić o jego odżywianie to z całą pewnością był to blondynek. Można wręcz powiedzieć, że odkąd Horan dowiedział się o niemożliwym do przełknięcia jedzeniu serwowanym przez panią Cook na stołówce psychiatryka, wręcz wmuszał w Zayna końskie dawki zdrowego(zazwyczaj 'zdrowe' było definiowane jako 'ociekające tłuszczem') i pełnowartościowego jedzenia. Również teraz zadbał o przyjaciela i postawił pod jego nos pełną miskę zupy. I choć Zayn naprawdę nie miał apetytu, złapał za łyżkę i zaczął dzielnie jeść.
Po wcześniejszej sprzeczce, teraz nie pozostało ani śladu. Między nimi panowała głucha cisza, zdecydowanie bardziej charakterystyczna dla zespołu, a przynajmniej w przeciągu ostatnich tygodni. W końcu, po chwili, która zdawała się ciągnąć w nieskończoność, Louis odchrząknął aż nazbyt głośno.
-Jako, że mamy sporo wolnego czasu, moi rodzice zapraszają nas do siebie- odezwał się bezbarwnym głosem, tak, że nie dało się do końca rozgryźć co też sądzi o całym wyjeździe.
-Ja nie mogę, mam pracę- Zayn wydawał się autentycznie zasmucony. Może i myśl o wspólnym wyjeździe na nastawiała go zbyt optymistycznie, ale jednak mimo wszytko...
No i nie należy zapominać, że mama Louisa to wspaniała kobieta, a jak gotuje. Nawet Liam nie może się z nią równać.
-Nie mam nic przeciwko-Harry wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
-Ja też nie-Liam wzruszył ramionami, choć wydawał się nieco spięty. Czyżby kolejna kłótnia o marchewki?
Po tych trzech deklaracjach, wszystkie pary oczu zwróciły się w stronę Nialla, który nadal nie ogłosił swojego stanowiska.
-Ja..chyba zostanę z Zaynem.
-Daj spokój, to tylko kilka dni-Mulat machnął ręką, jednak determinacji w oczach Irlandczyka nie dało się przyćmić.
-Będziesz się nudził i przecież ktoś musi ci gotować.
Louis i Liam zakrztusili się zupą, którą właśnie konsumowali, Harry udał, że coś bardzo, ale to bardzo ważnego spadło mu pod stół, zaś Zayn niemal wybuchnął śmiechem wprost w Niallową twarz.
-Tak więc, przykro mi Lou, ale zostanę-Horan zdawał się nie zauważać zamieszania, jakie wywołał swoim poprzednim zdaniem. Ale przecież żył ze świadomością, że jednak talent kulinarny nie jest mu wcale obcy.
-W porządku-Tomlinson był wyraźnie rozczarowany tym bardziej, że blondynek potrafił zachować względny spokój w grupie, ale wysilił się na słaby uśmiech.-Ostatnim razem wyjadłeś wszystko z naszej spiżarni. Przynajmniej teraz mama nie będzie musiała robić gigantycznych zapasów przed twoim przyjazdem.
-Tak, pudding był pyszny...
-Kiedy jedziecie?-Zayn przerwał rozmarzonemu Niallowi.
-O ile reszta nie ma nic przeciwko, to już jutro.

Jak można się było spodziewać, nikt nie protestował. Już następnego, a trzeba dodać, że poniedziałkowego poranka, cała piątka była na nogach. No cóż, może niekoniecznie Zayn. Chłopak mimo dość późnej pory, nadal wylegiwał się w łóżku i mamrotał pod nosem niezbyt pochlebne komentarze dotyczące tak wczesnych pobudek i naturalnie jakże męczącej pracy. Nikt by nie powiedział, że jeszcze przy niedzielnym obiedzie myślał o tym wszystkim z tęsknotą. Doprawdy, może i Malia miała zmienne nastroje, ale Zayn wcale nie był od niej lepszy.
Tak czy inaczej nadeszła odpowiednia pora by Mulat łaskawie zwlókł swój zgrabny tyłek z łóżka i ogarnąwszy się, powędrował do kuchni. Tam ku jego miłemu zaskoczeniu zastał pełen talerz kanapek. W porządku, może nie taki pełny, bo Niall zdążył się już do nich dobrać.
-Zostaw mi te z sałatą i serem-blondynek wybełkotał pomiędzy nastepnymi gryzami,
-Wszystkie są z sałatą i serem.
-To zostaw mi chociaż dwie trzecie kanapek z sałatą i serem. Czy prosze o tak wiele?
Ok, w tym momencie Zayn całkiem na poważnie zaczął się zastanawiać nad dobrym dietetykiem dla Horana. Być może chłopak jeszcze wyglądał w miarę przyzwoicie(ta godzina na siłowni, jeden dzień w tygodniu, najwyraźniej pomagała), ale jeszcze kilka takich śniadań, a zacznie przypominać niezwykle pulchnego pączka. Z bardzo obfitym nadzieniem. Ot co.
-Zrobiłem wam śniadanie-Liam wszedł do kuchni, tachając ze sobą dużą, podróżną torbę.-Które Niall właśnie je.
Zapewne chciał dodać coś jeszcze, ale przerwał mu głośny łomot i krzyk protestu. Czyli zwykły poranem w domu One Direction. Mimo, to cała trójka wbiegła do holu.
-Przepraszam!-Harry stał na szczycie schodów i ze zdumieniem wpatrywał się w puste ręcę.
-Lubię swoją głowę!
Louis może i próbował się złościć, ale jego natura żartownisia wygrała. W końcu to niezwykle zabawne, gdy czyjaś walizka ledwie o milimetr mija twoja głowę, zapewniam. A już szczególnie jeśli ta walizka wygląda jak ogromny betonowy klocek i znając życie jest wypchana żelami oraz piankami do włosów.
-To my już może wyjedziemy-Liam z zaniepokojeniem pokręcił głową. Następnie wyciągnał z kieszeni spodni mała karteczke i kiedy nikt nie patrzył, podał ją Zaynowi.-Poźniej przeczytasz. I błagam, chciałbym tu jeszcze wrócić, więc nie wysadźcie domu w powietrze.
-Zobaczę co da się zrobić.
Nie minęło pięć minut, a auto Louisa zniknęło z podjazdu. W tym czasie Zayn zdążył umyć zęby i przygotować się do wyjścia. Tak często spóźniał się do pracy,  że chociaż dzisiaj chciał zjawić się punktualnie. Tym bardziej, że miał pewne plany, toteż nie wypadało denerwować pani Hayes z samego rana.


Jeżeli chodzi o punktualność, to niestety Zayn nigdy nie był w tym dobry. I nawet mimo najszczerszych chęci, pod psychiatryk podjechał dosłownie w ostatniej chwili. Wzdychając, złapał torbę, której wyposażenie zdołał kupić po drodze do pracy, i już nie przedłużając wbiegł do holu. Jak niemal każdego dnia, przywitał się z recepcjonistką Daisy, zapytał o jej trzy koty, po czym wbiegł na trzecie pięto i już bez najmniejszego problemu odnalazł gabinet 433.
-Jestem-wpadł do gabinetu i pośpiesznie zerknął na zegar. Idealnie.-Co mam robić?
-Ja też się cieszę, że cię widzę-Clara posłała mu wymowne, aczkolwiek rozbawione spojrzenie.-Aktualnie nic. Tak, że możesz posiedzieć na sofie i poczytać te durne komiksy, które bez przerwy tutaj znosisz.
-To najnowszy batman-mruknął, ale postanowił nie ciągnąć tematu.-Skoro nie masz dla mnie zajęcia to mogę na chwilę wyjść?
-A powiesz mi po co ci ta reklamówka?
Zayn jedynie pokazał jej uniesione kciuki w górę i uśmiechając się promiennie, opuścił gabinet. Tym razem skierował się na piętro wyżej i choć jego orientacja w terenie leżała na samym dnie najgłębszej czeluści, jakoś zdołał dotrzeć pod odpowiednie drzwi. Nadal pełen entuzjazmu zapukał, a gdy te uchyliły się lekko, wmaszerował bez zaproszenia do środka.
-O co chodzi?-Malia przetarła zaspane oczy, przez co chłopak zrozumiał, że właśnie ją obudził.
Świadczyło o tym również ubranie dziewczyny składające się z szerokiej koszuli i krótkich spodenek. A kiedy Malia  zorientowała się w sytuacji szybko naciągnęła na siebie równie wielką bluzę.
-Przyszedłem cię odwiedzić.
-Widzę, ale dlaczego?-ziewnęła szeroko, a w jej głosie brzmiało takie zdziwienie i rezygnacja, że było to niemal zabawne.
-Zaraz zobaczysz.
-A jeśli nie chcę?
-To albo zamkniesz oczy, albo pogodzisz się z sytuacją.
Malik nie tracąc entuzjazmu wyciągnął z torby kolorową narzutę, niebieski obrusik na stolik i kilka innych drobiazgów. Po prawdzie chciał to zrobić, od chwili gdy zobaczył ten ponury pokój, ale okoliczności mu na to nie pozwalały. Clara co rusz znajdowała dla niego coraz to bardziej wyszukane zajęcia, a gdy z jakiegoś powodu miał chwilę przerwy to nie miał odwagi by przejść się na czwarte piętro. Zamiast tego siedział w gabinecie i w czytał komiksy, które wykradał z pokoju Nialla. Biedny blondyn, do tej pory nie zauważył, że jego kolekcja bardzo mocno się skurczyła.
-I jak ci się podoba?
Dziewczyna przysiadła na brzegu łóżka i zaczęła delikatnie gładzić kolorową narzutę.
-Wszystko jest naprawdę ładne, ale nie mogę tego zatrzymać. No wiesz, zakaz.
-A od kiedy zawracasz sobie tym głowę?
Wyraźnie był z siebie zadowolony i w końcu ten dobry nastrój udzielił się również blondynce. Albo po prostu zrozumiała, że nie ma co liczyć na sen i pogodziła się z obecną sytuacją.
-Nie sądziłam, że dasz radę tutaj przyjść. Masz przecież ograniczoną zdolność orientacji w terenie-zakpiła, jednocześnie przesuwając się na łóżku tak, by plecami dotykać ściany.
-Jak ja uwielbiam tą starą Malię, zawsze wiesz jak poprawić człowiekowi nastrój.
-To moja specjalność.
-Nie wątpię-mruknął, przewracając oczami.
Tak naprawdę to nie wiedział co tutaj robi. To znaczy jasne, lubił Malię. Wydawała się nawet całkiem normalna, a przynajmniej przez większość czasu. Tyle, że nigdy nie zawracał sobie głowy dziewczynami. Wszystkie do niego wzdychały, więc w czym problem? Ale Malia była inna. Ani razu nie potraktowała go jak gwiazdę, wręcz odwrotnie. Lubiła z niego kpić, nawet bardzo.
-Usiądziesz, czy będziesz stał jak ten głupi?-zniecierpliwiona poklepała miejsce obok siebie.
Zayn prychnął, ale posłusznie usiadł. Podczas tej czynności, kartka od Liama, którą przez cały czas trzymał w kieszeni bluzy, wypadła.
-Co to?-Malia sięgnęła po liścik, jednak zamiast samej przeczytać treść, po prostu oddała go Zaynowi.
-Sam jestem ciekaw.
Rozwinął wiadomość, a jego oczom ukazało się schludne pismo Payne'a:

                                   Zayn,
W trosce o Wasze bezpieczeństwo, na lodówce umieściłem 
wszystkie numery alarmowe (włącznie z numerem mamy
Louisa). Miejsce to wybrałem ze względu na fakt, że Niall nawet
w trakcie największej apokalipsy będzie szukał schronienia
wśród jedzenia. 
Proszę też byś pod żadnym pozorem nie pozwalał
mu gotować, bo wbrew pozorom naprawdę lubię
ten dom i zależy mi na tym by do niego wrócić. Jako,
że Ty również nie potrafisz zagotować choćby wody, w 
zamrażalniku zostawiłem kilka mrożonek. Wystarczy je podgrzać w 
mikrofalówce, więc nie powinno być żadnego problemu.
                                                                                Liam
PS Pau obiecał do Was zaglądać. Zachowujcie się!

Skończył czytać i ze śmiechem podał kartkę Malii. Bądź co bądź nie chciał by myślała, że ukrywa przed nią nie wiadomo jak wielkie tajemnice, podczas gdy z listu wynikało jedynie tyle, że był beznadziejnym kucharzem. 
-Kim są Niall i Liam?-zapytała, nie ukrywając ciekawości. I choć nie miała złych intencji, Mulat od razu zrozumiał do czego zmierza.
-Nie, nie nie-zaprzeczył gwałtownie.-To tylko przyjaciele.
Zdumiony tym, że dziewczyna wyobraziła ich sobie jako coś w rodzaju męskiego trójkącika, nie wiedział czy powinien się śmiać czy płakać. W dodatku jak zwykle dziękował za swoją ciemną karnację, ponieważ rumieniec, który wykwitł na jego policzkach, w przeciwnym wypadku byłby tak widoczny jak na bladych policzkach Malii.
-Przepraszam, po prostu...to znaczy chodzi o to, że bardzo się o was troszczy-wymamrotała i był to chyba pierwszy raz, kiedy Zayn widział ją zakłopotaną.
-Przecież my...-już chciał dodać, że są zespołem i chociaż maja swoje problemy to jednak nie nienawidzą się, ale w tym samym momencie zrozumiał coś bardzo istotnego. Coś co później miało wielki wpływ na ich relacje.-Chcesz powiedzieć, że nie wiesz kim jestem?
Od bardzo dawna to pytanie wydawałoby mu się nie na miejscu. I nawet jeśli jego stosunek do sławy w minimalny sposób uległ zmianie, to mimo wszystko nadal był rozpoznawany przez niemal cały świat. Jego zdjęcia znajdowały się na pierwszych stronach gazet, a płyty utrzymywały się na światowych listach przebojów. Więc fakt, iż ktoś go nie zna, albo przynajmniej nie rozpoznaje, był co najmniej dziwny.
-Jesteś Zayn, pomocnik pani Hayes. Irytujący, gburowaty, nieposiadający orientacji w terenie Zayn. Czyżby coś mnie ominęło?-Malia zdawała się autentycznie zaskoczona jego pytaniem.
-Nie. Idealnie mnie przedstawiłaś.
Skoro nie wiedziała nic o jego życiu gwiazdy, to Zayn stwierdził, że nie musi jej oświecać. W końcu traktowała go jak każdego normalnego chłopaka, a przynajmniej tak myślał, bo w końcu nie wiedział, jaki dziewczyna ma stosunek do innych przedstawicieli jego płci. Nigdy nie piszczała na jego widok, nie prosiła o autograf, a już zwłaszcza nie mdlała, gdy tylko się do niej odezwał. Ba, często wydawała się ogromnie poirytowana, gdy z jego ust padło choćby jedno słowo. Dzięki temu ich dość specyficzna znajomość opierała się na normalnych, prawdziwych relacjach. I Zayn zrozumiał, że drugiej szansy na taką przyjaźń, nigdy nie zdobędzie.
-Jesteś również beznadziejnym pracownikiem-dodała po namyśle.-Siedzisz tu niemal godzinę, a to chyba nie leży w zakresie twoich obowiązków.
-To nic-wzruszył ramionami, starając się nie myśleć o gniewie Clary.-Jednak jak zauważyłaś minęło już sporo czasu odkąd wstałaś, więc musisz być głodna.
-Troszeczkę.
Słysząc to, wstał i jak na prawdziwego dżentelmena przystało, podał jej rękę, by również wstała. Dziewczyna nie bez cienia ironii, przyjęła pomoc, po czym podeszła do malutkiej szafeczki i wyciągnęła z niej dresowy komplet. Następnie schyliła się i wzięła spod łóżka swoje stare trampki.
-Odwróć się.
Zayn posłusznie stanął do niej plecami, jednak nie minęła chwila, a zerknął przez ramię. Był przecież młodym mężczyzną, a ona niezwykle atrakcyjną dziewczyną, więc czego można się było po nim spodziewać?
-Podglądasz.
-Wcale nie-wzrok na nowo skierował na bardzo interesujące drzwi.
-Widziałam-Malia stanęła obok niego, już ubrana. Uśmiechnęła się szeroko i nacisnęła klamkę, bowiem Zayn nie wykazywał najmniejszych chęci opuszczenia pomieszczenia.

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe opowiadanie :)
    Super długi *_*
    Pozdrawiam :*
    http://what-tomorrow-may-bring.blogspot.dk/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny *-* Uwielbiam ten ff <3 Mam nadzieję , że między nimi zaiskrzy i coś z tego będzie <3 (coś - mam na myśli MIŁOŚĆ <3 ) Życzę WENY i czekam na następny rozdział <3 :*

    OdpowiedzUsuń